7 listopada 2017

Pierwszy wywiad o BOHO swing dla mambiznes.pl


Być może nie zabrzmi to profesjonalnie, ale nasze „magazyny” to garaże najbliższych, mojej siostry, rodziców i nasz. To oni też nam pomagają, ktoś wszywa metki, inny prasuje, kolejny dogląda wysyłek.  Tak właśnie w praktyce wygląda jednoosobowa firma – mówią Patrycja i Wojciech Ignatiuk. Swoją firmę prowadzą z Kataru, a nam opowiadają, jak połączyli zamiłowanie do podróży i rękodzieła z własną działalnością. 

Grzegorz Marynowicz: Na czym polega Wasza działalność?
Patrycja i Wojciech Ignatiuk: Jesteśmy małżeństwem wyszukującym unikatowe rękodzieło na całym świecie. W każdym kraju, jaki odwiedzamy, poszukujemy rzemieślników tworzących często zapomnianymi już technikami sztuki. Nasza filozofia opiera się na 3 x H: HANDS (dłonie), ponieważ wszystkie nasze produkty wykonywane są ręcznie, HEAD (głowa) – staramy się stworzyć biznes przynoszący profity z rękodzieła, które od wieków było jedynie pasją i przyjemnością naszych rzemieślników, HEARTS (serce) – uważamy, że przyjemność z brania mamy dopiero wtedy, kiedy dajemy. Stąd też procent ze sprzedaży każdego produktu przekazujemy do wybranej przez nas organizacji charytatywnej w kraju, z którego importujemy daną rzecz. To według nas nowoczesny, etyczny handel pomagający w rozwoju najbiedniejszych krajów.
Decyzja o założeniu BOHO swing kiełkowała we mnie od kilku lat. Obecnie czuję się spełnioną mamą, która intuicyjnie podchodzi do życia, był czas, jaki w pełni chciałam poświecić dzieciom, co dało mi wiele wolności twórczej, przemyśleń i spełnienia. Nie podejmowałam pracy, wiedząc, że mam tylko trzy pierwsze lata z każdym z moich dzieci, kiedy naprawdę mnie potrzebują i chciałam je dobrze wykorzystać. W tym czasie dużo podróżowaliśmy i zaczynałam się przygotowywać do otwarcia własnej działalności wraz z dniem, kiedy dzieci pójdą do przedszkola. W ten sposób 1 września 2017 oficjalnie założyliśmy BOHO swing.
Nie jestem klasycznym przykładem pracownika korporacji, który z całą swoją obszerną wiedzą stwierdza, że się wypalił lub jest wykorzystywany i teraz zacznie nowe życie. Od zawsze wiedziałam, że nie nadaje się do pracy w sztywnych ramach czasowych od 10:00 do 18:00. Praca na własny rachunek wymaga znacznie więcej poświeceń i czasu, ale nadal daje mi to możliwość wydzielenia czasu dla rodziny i przyjaciół. Dlatego też wstaję o 4 rano, by prowadzić rozmowy z Indonezją i pracuję do godziny 14, kiedy dzieci są w szkole. Po godzinie 20, kiedy już śpią, mam czas, by rozmawiać z inną częścią globu.
Dlaczego akurat taki biznes? Skąd pomysł na import i sprzedaż egzotycznych przedmiotów?
Moją pasją są podróże i wnętrzarstwo, zwiedzając z rodziną, uwielbiałam wyszukiwać obrazy, rękodzieło, biżuterię, jak i inne dodatki, które przywoziliśmy w prezencie dla rodziny i znajomych. Z czasem bliscy prosili, bym pomogła im w projektowaniu ich wnętrz, co jeszcze bardziej wyczuliło mnie ma wyszukiwanie unikatowego rzemiosła. Uwielbiam stragany, stare bazary, rzemieślnicze wioski i całą tą energię oraz miłość krążącą wokół tych pełnych pasji miejsc. Znajdujemy to nie tylko w egzotycznych zakątkach naszego globu, ale nawiązaliśmy również współpracę z polską rodzinną stolarnią, która czuje naszą filozofię.
Czy w momencie startu mieliście doświadczenie w tej branży? Jak wyglądały początki działalności?
Rozpoczynając działalność, nie mieliśmy doświadczenia w tej branży, ponieważ nie jest ona związana z naszym wykształceniem, kierowaliśmy się wyłącznie intuicją, pasją, potrzebą piękna. Od 5 lat mieszkamy w Katarze, który jest bardzo małym, ale multikulturowym krajem. Ta mieszanka narodowości naszych znajomych z pewnością byłą również impulsem do podjęcia takiej działalności.
Jakiej inwestycji wymagało uruchomienie biznesu i na co konkretnie potrzebne były środki?
Jak każdy nowy biznes, potrzebowaliśmy sporych środków, by działać na najwyższym poziomie, przez co szukaliśmy wsparcia w urzędach pracy i innych instytucjach. Jednak nie spełnialiśmy ich wymogów, ponieważ byłam już ponad 5 lat po studiach, a nasz pomysł uznano za mało atrakcyjny i niepotrzebny na rynku polskim. Jednym z pierwszych dużych kosztów był transport. W naszym przypadku kontener z indonezyjskiej wyspy Bali to kilkanaście tysięcy złotych, a pierwsze produkty nim wypełnione przekraczają 100 tysięcy złotych. Potrzebowaliśmy również strony internetowej, nad którą nadal trwają prace. Nie wliczamy tu kosztów naszych podróży, ponieważ od zawsze zwiedzamy świat we czwórkę i jest to formą naszych wakacji. Tak więc można powiedzieć, że pracujemy z dziećmi, co często przynosi wiele zabawnych i korzystnych sytuacji. Ostatecznie zainwestowaliśmy nasze wszystkie oszczędności i mogliśmy liczyć na wsparcie moich rodziców, którzy również prowadzą własna działalność i wprowadzili nas w cały system.
Jak wyszukujecie produkty i kontrahentów? O ile wiem, to dużą część czasu spędzacie poza Polską na spotkaniach z dostawcami?
Mieszkamy w Katarze, choć każdego roku odwiedzamy 2 nowe kraje i 3 miesiące wakacji spędzamy w Polsce. Katar jest dla nas doskonałym miejscem przez swoją wielonarodowość. Tylko w szkole nasze dzieci mają kolegów z około 80 różnych krajów. Stąd też planując nową destynację, pytamy u źródła, czyli rodowitych mieszkańców. Pytamy ich o sztukę, rzemiosło, nieturystyczne miejsca warte zobaczenia. Oczywiście też wertujemy internet, choć głównym czynnikiem jest intuicja.
Z jakich krajów sprowadzacie towary? Z jakimi trudnościami wiąże się taki import? Czy w zależności od kraju są to różne problemy?
Na pierwsze targi do Tajlandii zabrała mnie koleżanka z Kolumbii, gdy tylko usłyszała o moim pomyśle na biznes i to był jedyny raz, kiedy poleciałam bez dzieci i męża po biżuterię, a wróciłam z okularami vintage i japońskimi kimonami z lat 30. Z Kuby zwoziliśmy niesamowite bujane siedziska plecione makamą od rodziny, która nawet bawełnę miała z własnej uprawy. Niestety wysyłka z Kuby to nadal komunistyczne problemy. Zamówienia, design i jakość są fantastyczne, jednak zanim towar dotrze do Polski, zostanie całkowicie rozkradziony. Dopiero wypłynął nasz pierwszy kontener z Bali, który powinien już być w Polsce, tymczasem możemy spodziewać się go dopiero na początku grudnia. To właśnie jest wyspiarskie życie, gdy do niczego nie jest ci śpieszno i nikt nie rozumie, co znaczy deadline. Kolega z pracy mojego męża miał odebrać nasze wcześniej zamówione dywany vintage, gdy poleciał do rodzinnego Maroka. Jednak okazało się, że cztery z dziesięciu niepowtarzalnych, naprawdę wyjątkowych dywanów, sprzedawca oddał swojemu kuzynowi. Zapłacone, zważone, ale nieobecne.
Czy obserwujecie ciągły popyt? A może to się zmienia i od czego zależy?
Obserwujemy ciągłe zapotrzebowanie na autentyczny, bliski człowiekowi i naturze design. Myślę, że jest to związane z przesyceniem ogólnodostępnymi dobrami, gdzie każde jest identyczne, powtarzalne i wygląda niczym sklonowane. Ludzie zaczynają doceniać walory ręcznie robionych rzeczy, ich nieperfekcyjność jest luksusem spowodowanym ręką człowieka. Zaczynają rezygnować z masowej ilości, która ostatnimi laty przytłacza i decydują się na produkty z duszą.
Jak wygląda dystrybucja Waszych produktów? Jak sprzedajecie te niecodzienne produkty?
Pracujemy nad ukończeniem strony internetowej, która będzie głównym miejscem naszej sprzedaży wysyłkowej. Obecnie też sprzedajemy przez media społecznościowe. To właśnie na Instagramie sprawdzaliśmy zainteresowanie naszymi produktami i tu mieszczą się niemal wszyscy nasi klienci. Zaczęliśmy od torebek, biżuterii i huśtawek, a teraz wchodzimy z tym, co nam w duszy gra, czyli z meblami i wyposażeniem wnętrz. Współpracujemy również z architektami i planujemy stworzyć pierwszy katalog produktów we współpracy z blogerami.
Jak docieracie do klientów i które metody promocji są najbardziej efektywne?
Istniejemy niemalże wyłącznie na Instagramie, otrzymaliśmy aprobatę wspaniałych blogerek, co rozniosło się pocztą pantoflową, a poza tym to wolne dusze, artyści i ludzie ceniący naturalne piękno sami nas odnajdują. Tak więc niewiele możemy powiedzieć o promocji.
Być może nie zabrzmi to profesjonalnie, ale nasze „magazyny” to garaże najbliższych, mojej siostry, rodziców i nasz. Oni też nam pomagają: ktoś wszywa metki, inny prasuje, kolejny dogląda wysyłek. Wojtek, mój mąż, jest tą częścią praktyczną w tym zespole, poskramiając cyferki i kalkulując. Czasem też bywa niezbędna pomoc agentów mówiących w lokalnym języku i zawsze możemy liczyć na pomoc przyjaciół oraz znajomych. Tak właśnie w praktyce wygląda jednoosobowa firma.
Jakie produkty są bestsellerami?
Obecnie zdecydowanym bestsellerem jest torebka „okrągła 70” ręcznie wyplatana na Bali z trwałej trawy ate, która jest unikalnym materiałem w Indonezji. Ta naturalna trawa jest tkana w wybrany kształt, a następnie suszona w słońcu. Po czym dzieje się magia, by uzyskać ciepły kolor karmelu, każda torebka jest wędzona w mieszance miodu i kokosa. Torby te to prawdziwe dzieła sztuki lokalnych rzemieślniczek. Powstawanie każdej sztuki to długi i pracochłonny proces, przez co ich ilość jest ograniczona. Popularność torebki podbiły dodatkowo największe modowe magazyny, takie jak francuski Vogue, brytyjski Glamoure. Ponadto światowe blogerki zamiast promować otrzymywane w prezencie torebki od projektantów takich jak Chanel, Chloe czy Dior, pokazywały się publicznie z torebką „bez nazwy” zakupioną przez siebie na Bali. W świecie ciągłego lokowania produktów wywołało to olbrzymie zainteresowanie, przez co stale mamy zapotrzebowanie na te unikatowe torebki.
Opowiedzcie proszę o specyfice tego rynku – czym się charakteryzuje? Kto jest głównym klientem? Na co uważać, na co zwracać szczególną uwagę?
Nasi klienci to głównie artystyczne dusze z awangardowym podejściem do życia i sztuki. Osoby szukające unikatowych i oryginalnych rzeczy. Doceniające rękodzieło i naturę. Wchodzimy również w rynek wnętrzarstwa z wizją, iż styl bohemy to poddawanie się intuicji, nonszalanckie łączenie ze sobą paryskiego szyku, nowojorskiego minimalizmu i orientalnego klimatu Marakeszu. Dlatego też nasze produkty współgrają w harmonii z każdym domem i stylem. Nasi klienci to również osoby zastanawiające nad etyką kupowanych produktów i rezygnujące z fast fashion.
Czy tego rodzaju biznes charakteryzuje się sezonowością? Kiedy notujecie najwyższe przychody, a kiedy są okresy przestoju?
Produkty BOHO swing są ponadczasowe, a naszym marzeniem jest, by były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Przykładowo fotele peacock (pawie fotele) z naszej oferty to dzieła misternych splotów rattanu, na których kiedyś zasiadali królowie Azji, następnie Marlyn Monroe, Elizabeth Taylor czy Brigette Bardot. Obecnie w Europie pasjonaci designu wyszukują ich vintage wersji, a najwięksi projektanci mody, jak Roberto Cavalli, tworzą kolekcje w duchu bohemy inspirowane tym meblem.
Torebki i akcesoria BOHO swing sprzedajemy w bawełnianych ochronnych torbach, tak by nasze klientki dbały o nie i w przyszłości mogły przekazać je swoim córkom. Zaś materiał, z którego są wykonane, gwarantuje długowieczność. W Indonezji widzieliśmy te torebki jak wyglądają po kilkudziesięciu latach użytkowania i zmienił się jedynie nieco ich kolor, ciemniejąc niczym bursztyn. Splot i kształt zaś zostały bez zmian, pomimo ciągłego użytkowania. To właśnie ma charakteryzować BOHO swing – najwyższa jakość rzemiosła i ponadczasowość.
Czy przychody ciągle rosną, a może konkurencja powoduje, że jest coraz trudniej?
Przychody stale rosną, ponieważ informacja o naszej firmie rozchodzi się drogą pantoflową, do tego stopnia, że kontener, który jest obecnie na morzu, w połowie został już wyprzedany.
Jakie macie plany na przyszłość?
Myślimy, by za dwa lata Wojtek zakończył kontrakt w Katarze. Wrócilibyśmy do naszego mieszkania w Gdyni i wówczas moglibyśmy otworzyć stacjonarny sklep BOHO swing w jasnym, przestrzennym lofcie, gdzie poza możliwością zakupów do południa klientów będziemy częstować kawą z Luwaka (najlepsza kawa na świecie wybierana z odchodów zwierzęcia o nazwie Luwak). Po południu nigdy nie zabraknie orzeszków i lampki wina, a niezobowiązujący charakter i otwartość tego miejsca będzie ukojeniem zmysłów, przy ścianach pełnych nowoczesnej sztuki fotografii, malarstwa i rysunku młodych artystów. Będzie to miejsce wyróżniające się nastrojem dającym poczucie przytulności, zwiewności i wygody, jaką przekazujemy w naszych bohemistycznych produktach.
Na koniec powiedzcie proszę coś o warunkach prowadzenia biznesu w Katarze. Czy to kraj przyjazny przedsiębiorcom?
Już 5 rok żyjemy w Katarze jednak firmę zdecydowaliśmy się założyć w Polsce. Może zabrzmieć to nierozsądnie wiedząc, iż Katar jest znacznie przyjaźniejszy dla firm porównując chociażby całkowitą stawkę podatków dla firm która wynosi 11,3 %, i tym samym klasyfikuje katar na 2 pozycji na świecie pod względem Total Tax Rate, gdzie Polska z podatkiem 40,3 % znajduje się poza pierwszą pięćdziesiątką. Jedynym utrudnieniem jest fakt, ze w każdej firmie zakładanej w Katarze 51% udziałów musi przypadać Katarczykowi. Jednak nasze serce jest w Polsce i uważamy, ze jako Naród mamy niesamowite wyczucie estetyki i poczucie piękna stad tez firmę założyliśmy w Polsce.
    Rozmawiał Grzegorz Marynowicz

    https://mambiznes.pl/wlasny-biznes/polacy-zalozyli-firme-katarze-sprzedaja-niecodzienne-produkty-79438

    9 kwietnia 2017

    Oficjalna kolacja otwierająca magazyn Vogue Arabia






    Wczoraj wieczorem miałam zaszczy uczestniczyć w kolacji Vogue Arabia, oficjalnie otwierającej 22 edycję magazynu Vogue na świecie, której redaktor naczelną została księżniczka Deena Aljuhani Abdulaziz.

    Afef Jnifen, Naomi Campbell i redaktor naczelna Vogue Aarabia Księzniczka Deena Aljuhani Abdulaziz  


    Otwarcie Vogue Arabia odbyło się w Muzeum Sztuki Islamskiej. Pierwsze wrażenie robiło wejście jak żadne inne, imponująco obstawione po obu stronach szpalerem mężczyzn w tradycyjnych białych thobe trzymających lampiony w rekach. 


    Kolacja odbyła się w dziedzińcu muzeum zaprojektowanym przez IM Pei z widokiem na wody Zatoki Perskiej, gdzie Naomi Campbell, Izabel Goulart i lokalne księżniczki tańczyły przed gwiazdą muzyki soul.

    "Czy jesteś gotowy Katar?" "Czy jesteś gotowy Katar?" Zaśpiewała Lauryn Hill przed wprowadzeniem do porywającej wersji "Killing Me Softly".



    "Jestem bardzo szczęśliwa, że ten dzień się ziścił. Czuję że jedną z ról dla Kataru i naszego magazynu jest połączenie Wschodu i Zachodu. Aby pokazać, co dzielimy, a nie to co odróżnia nas", powiedziała redaktor naczelna - Księżniczka Deena Aljuhani Abdulaziz w swojej przemowie.


    Pierwszą debiutancką okładkę wyróżnia Kalifornijska modelka Gigi Hadid, gdzie jej twarz intrygująco pokryta jest welonem wysadzanym kryształami, sfotografowane przez Inez & Vinoodh. 





    Druk Vogue Arabia głównie kierowany jest do krajów Zatoki Perskiej, takich jak Bahrajn, Kuwejt, Oman, Katar, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, mówi Nervora założyciel i szef Shashi Menon. Jednak mają na celu także szerszy region, gdzie żyje większość ludzi mówiących w języku arabskim, a jest ich na świecie aż  585 milionów. Myśląc tu o rynkach wschodzącej mody takich jak Egipt, Liban i Maroko obecnie rosnących na znaczeniu.
    Chociaż szczegółowa strategia druku magazynu Vogue Arabia nie jest jeszcze ogłoszona, są też plany rozprowadzić go dalej za granicą w kluczowych miastach takich jak Londyn, Paryż i Mediolan, gdzie mała ale wpływowa liczba zamożnych Arabskich rodzin ma swoje drugie domy lub podróżuje w celach zakupowych.
    Magazyn jest głównie w języku angielskim, choć trzy kwestie będą dwujęzyczne z tylną okładką w języku arabskim. (Pismo arabskie czyta się od prawej do lewej strony)




    Na przyjęcie zostało zaproszonych 200 gości z całego świata mody. Wszyscy usiedli w głównym dziedzińcu muzeum gdzie odbył się pokaz świateł i laserów który w imponujący sposób przeprowadził nas przez różne okresy islamskiej architektury, a następnie w artystycznym ujęciu przepasał dwoma olbrzymimi, jedwabnymi szalami pływającymi po strukturze 40 metrowych budynków. Piękne kobiety z zatoki, modelki, media społecznościowe, influencerzy, redaktorzy, dziennikarze Vogue, blogerzy, wszyscy byli zachwyceni. 

    Peter Dundas jeden z moich guru mody <3 kilka miesięcy temu dyrektor artystyczny Roberto Cavalli, ostatnio tworzący pod własnym nazwiskiem najbardziej zjawiskowe stroje Beyonce na Grammy.

    Kameralny koncert Lauryn Hill dla Vogue Arabia " Killing Me Softly"






    Po środku Sheikha Aisha Al Thani, a po jej lewej stronie redaktor naczelna chińskiego Vogue i Peter Dundas, po prawej Redaktor Vogue Arabia Księzniczka Deena Aljuhani Abdulaziz i  Evangelo Bousis


    Nadal jestem podekscytowana cudownym światem Vogue. To było epickie wydarzenie, pełne wyjątkowych ludzi. Zorganizowane przez Place Vendome. Jestem niezwykle wdzięczna, że mogłam bawić się między Naomi Campbell a aniołkami Victoria Secret przy dźwiękach zjawiskowej Lauryn Hill i uczestniczyć w tej wyjątkowej chwili dla arabskiego świata mody, sztuki i designu. 


    Official dinner opening Vogue Arabia magazine


    Last night I had a honor to attend Vogue Arabia Celebration party hosted by Place Vandome. The official opening of the Vogue's 22nd International edition. Editor-in-chief Princess Deena Aljuhani Abdulaziz.


    Vogue Arabia launches in Islamic Art Museum. The first impression made the entrance like no other impressively placed on either side of a row of men in traditional white thobe holding a lampine in their hands.

    The launch of Vogue Arabia in the I.M. Pei-designed Museum of Islamic Art overlooking the waters of the Persian Gulf with Naomi Campbell, Izabel Goulart and local princesses dancing before the neo soul singer."Are you ready Qatar? Are you ready Qatar?" sang Lauryn Hill, before launching into a rousing version of "Killing Me Softly."

    Debut March cover featured Californian Gigi Hadid, her face covered intriguingly in a crystal veil, shot by Inez & Vinoodh. 

    Vogue Arabia’s primary print distribution focus will be Gulf countries like Bahrain, Kuwait, Oman, Qatar, Saudi Arabia and the United Arab Emirates, said Nervora founder and chief executive Shashi Menon.  But it would also target the wider MENA region where most of the world’s 585 million Arabic speakers live and where emerging fashion markets like Egypt, Lebanon and Morocco are growing in importance.
    Although a detailed strategy for the print magazine is yet to be announced, there are also plans to distribute it further abroad in key cities like London, Paris and Milan, where a small but influential number of affluent Arabs have second homes or travel to shop.
    The magazine is primarily in English, though three issues will be bi-lingual with the back cover in Arabic.

    Two hundred guests sat down in the upper courtyard of the museum, as a light and laser show morphed the building into various Islamic architectural periods, or featured its two cover gals, with giant silk scarves floating across the 40-metre-high structure. Gulf beauties, uber models, social media influencers and Lebanese bloggers wafted around.

    I'm still excited about the wondrful word of Vogue. This was an epic event, full of exceptional people. Organized by Place Vandome. Im extremely grateful that I was able to dance between Naomi Campbell and the Victoria Secret Angels, at the sound of Lauryn Hill, and participate in this unique moment for Arab word of fashion, art and design.

    5 kwietnia 2017

    W odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie




    Zgodzicie się ze mną że często nieplanowane rzeczy są najpiękniejsze? Tej zimy nie zamierzaliśmy przylecieć do Polski i święta Bożego Narodzenia spędziliśmy w Katarze. Jednak niespodziewanie w połowie stycznia pojawiło się najważniejsze rodzinne wydarzenie jakim był ślub Wojtka siostry. Rzecz jasna musieliśmy zrobić wszystko by w tym czasie być razem z Karoliną i Tomkiem. 

    Chwile przed weselem uwieczniłam dzieci na fotografii która jest moją najpiękniejsza pamiątką

    Zima 2017



    Zaczęły się przygotowania, kombinowanie urlopu i euforia związana z wyjazdem. Karolina poprosiła by nasze dzieci niosły obrączki do ołtarza, co było nie tylko wyróżnieniem, ale i olbrzymim przeżyciem dla nas wszystkich. Z zaangażowaniem szukałam strojów godnych tego zaszczytu, tak by dzieci przyczyniły się do pięknej oprawy ślubu. Sama zawsze rozczulam się przy takiej scenerii i kiedyś marzyłam o podobnie urokliwej chwili. Dlatego gdy znalazłam odpowiednie stroje to przez tydzień chodziłam zachwycona ich wyglądem i nic więcej do szczęścia mi nie było potrzebne. Tak to chyba jest przy dzieciach, że stają się ważniejsze niż my sami i stale napawają nas dumą. 


    Najpiękniejsza Para młoda <3 Karolina & Tomek 


    Uwielbiam to zdjęcie! Czyż nie jest magiczne? 


    My również pojawiliśmy się w obiektywnie weselnego fotografa i to w niewytłumaczalnej pozie, gdy mój mąż mną rzuca ;), no cóż, zwykle tak właśnie mnie traktuje ;)


    Cudem udało nam się wylecieć z Kataru tak by zdążyć na rodzinne wydarzenie. Na miejscu natomiast zastała nas najpiękniejsza zima dekady i w ten sposób z 25 stopni Celsjusza, utonęliśmy w śniegu szczypani mrozem i minusową temperaturą. Bajeczne krajobrazy współgrały z niezwykłą atmosferą ślubu i nadawały mu magicznej poświaty. Wspaniała zabawa zwieńczona kuligiem następnego dnia zapewne na długo zostanie w naszej pamięci i oby tak wesołe i niezwykłe było całe życie Karoliny i Tomka :*

     Po uroczystości w doskonałych nastrojach wyruszyliśmy do naszej Przechowalni Marzeń na ferie zimowe.



    Z mamą i siostrą w naszej Przechowalni Marzeń zawsze jest wesoło ;)

    Przechowalnia Marzeń, Zima 2017


    Dzieci całymi dniami nie mogły nacieszyć się śniegiem. Do domu wchodziły by tylko wysuszyć się nieco przy kominku i wracały na sanki. Nawet obiad jadły na zewnątrz, nie mówiąc już o dodawaniu lodu z tarasu do gorącej herbaty. Cisza i spokój natury zanurzonej w białej płachcie zimy były niemal nierealnie bajeczne. 




    Kto pierwszy robi aniołka?

    Dzień Babci i dziadka <3 w Przechowalni Marzeń






    Żal było nam opuszczać to miejsce, choć jednocześnie cieszyliśmy się zachwytem kolejnych gości wynajmujących nasz domek. 




    Z przyjemnością Wam oznajmiam iż Przechowalnie Marzeń znaleźć możecie również na Airbnb który jest naszym ulubionym serwisem w poszukiwaniu zakwaterowania podczas naszych wyjazdów. Dodatkowo mam dla was 100 zł na wykorzystanie w Airbnb, nie tylko przy rezerwacji naszego domku, ale dowolnego zakwaterowania na całym Świecie! Zapraszam więc do rejestracji przez ten link www.airbnb.pl/c/pignatiuk by zyskać dodatkowy budżet na podróże. 




    W sezonie letnim domek wynajmujemy na pełne tygodnie od soboty do soboty tak by wystarczająco naładować się energią tego miejsca. Zwolnić i spędzić czas w otoczeniu nieskazitelnej kaszubskiej przyrody. Ponadto tego lata zostanie ukończony sztuczny zbiornik wodny z wyspą po środku, widziany z naszego tarasu i oddalony o kilkanaście kroków od domku. To tak gdyby jezioro 100 metrów dalej było niewystarczające ;). Na samą myśl o tym cieszę że w Maju przylatujemy do Polski! 

    Rezerwacji również możecie dokonać telefonicznie u mojej siostry :Martyna Dąbrowska - tel. 698 308 073


    Pisząc do mnie na maila :tworczamama.info@gmail.com


    lub śledźąc nas na instagramie 

    Przechowalnia_marzen


    Tu zaś znajdziecie masę zdjęć i wszystkie informacje o naszym stylowym domku nad kaszubskim jeziorem. 

    Przechowalnia Marzeń


    Zapraszamy :*

    21 marca 2017

    LookBook dla Hey Popinjay!




    Kilka miesięcy temu odezwała się do mnie koleżanka ze studiów proponując współpracę w stworzeniu Lookbooka do jej najnowszej kolekcji Hey Popinjay! W Polsce obecnie była zima, a ubrania mają ukazać się w sprzedaży pierwszego dnia wiosny (Tak, tak, to dziś!!!!) stąd też zdjęcia najlepiej byłoby zrobić w ciepłym klimacie.

    Ciężko odmówić Sylwii która jest taka samo energiczna i pozytywna jak ubrania które tworzy. Zobaczyłam początkowo skrawki materiałów z wykorzystaniem ilustracji najlepszej polskiej artystki i ilustratorki Olki Osadzińskiej i się zakochałam, wiedziałam że to będzie niezwykła kolekcja jak na rynek Polski. Liście bananowca jako pierwsze skradły moje serce niczym tropikalna dżungla wnosząc powiew egzotyki , świeżości i wakacyjnego wytchnienia. Natomiast zwierzęce motywy i lamparcie cętki zawsze trafiają w mój punkt. Egzotyczne kwiaty i falbaniaste rękawy, ach zobaczcie sami... 

    Nie myliłam się też co do reakcji moich dzieci które szczerze nie lubią zdjęć, przez co większość naszych fotografii jest robiona z ukrycia, gdy się bawią i nie zwracają na mnie uwagi. Odpowiedzieli że nie są modelami i nie chcieli by nimi być, aż do momentu gdy zobaczyli kolekcje Hey Popinjay! Szaleństwo! Przymierzali wszystko, obrzucając komplementami Sylwie, jak ona potrafiła zrobić tak piękne rzeczy? Laila przymierzała wszystkie sukienki! Moja córka w sukienkach? Nierealistyczny widok! Tak też się zgodziliśmy :) Oto najnowsza kolekcja SS17